Długi finisz I ligi już się rozpoczął. Do końca sezonu pozostało tylko pięć kolejek i z perspektywy Gdyni będą to serie gier decydujące dla przyszłości klubu. Jedyną furtką do Ekstraklasy, jaka jeszcze nie została zamknięta przed żółto-niebieskimi, są baraże. Tyle, że i one uciekają podopiecznym Ryszarda Wieczorka niczym TGV. W tej chwili Arkowcy plasują się jeszcze na 6. lokacie w tabeli, ale układ gier w ostatnich tygodniach rozgrywek zdecydowanie sprzyja ich bezpośrednim przeciwnikom w rywalizacji o ostatnią pozycję premiowaną barażami. Niedzielna potyczka przy ul. Hetmańskiej niespodziewanie urosła do rangi bitwy o przyszłość klubu. Spotkanie z ,,żurawiami” Daniela Myśliwca wygląda w tym momencie na bezpośrednią konfrontację o TOP6 i trzeba do niego podejść jak do meczu o wszystko, o życie. Niemal w samo południe, na ubitej ziemi – jak w westernie. Takie porównanie jest o tyle stosowne, że obie ekipy uwielbiają strzelać jak z rewolwerów, niekoniecznie pamiętając przy tym o jakiejkolwiek asekuracji. W niedzielę o 12:40 Arka walczy o podtrzymanie marzeń o Ekstraklasie w wyjazdowej potyczce ze Stalą Rzeszów.

Włodarze Stali mają bardzo ambitne plany, o których nie boją się mówić – wedle ich prognoz do Rzeszowa za kilka lat mają zawitać europejskie puchary. Marzenie ściętej głowy? Niekoniecznie, bo w przeciwieństwie do wielu szalonych projektów polskiej piłki obliczonych na efekt końcowy bez żadnej wizji drogi do niego, przy ul. Hetmańskiej drużyna jest budowana w sposób zbilansowany, a klub podąża ścieżką zrównoważonego rozwoju. Jak na dłoni widać zresztą owoce przyjęcia takiej koncepcji – Stal w tym sezonie I ligi jest szalenie efektownym beniaminkiem, który już w pierwszym roku po awansie na zaplecze Ekstraklasy może połakomić się o kolejną promocję. Po rundzie jesiennej rzeszowianie zajmowali 9. miejsce w tabeli ze stratą dwóch punktów do strefy barażowej. Zimą wzmocnili rywalizację w bramce, wypożyczając z Lecha Poznań 20-letniego Krzysztofa Bąkowskiego. Błyskawicznie okazało się, że ten ruch miał ręce i nogi, bo młody golkiper już po kilku kolejkach wygryzł między słupkami Przemysława Pęksę, który co prawda stanowił bramkarską rewelację jesieni, ale na wiosnę już nieco obniżył loty. Biało-niebiescy w 2023 roku grają nierówno, bardzo udane występy przeplatają z wyraźnie słabszymi, ale ostatnio akurat wyglądają niezwykle mocno – z poprzednich czterech spotkań wygrali trzy, strzelając w tym przedziale czasowym aż 12 goli. Dzięki temu czają się w tabeli tuż za plecami Arki, tracąc do niej jedynie punkt i mając przed sobą bardzo korzystny terminarz (ten wątek poruszymy za chwilę). Do tego do niedzielnych zawodów przystąpią uskrzydleni wygraną 2:1 nad Resovią w derbach Rzeszowa, co z pewnością stanowiło potężny zastrzyk pozytywnych fluidów. Trener Daniel Myśliwiec w Gdyni został zapamiętany z pełnienia funkcji asystenta Jacka Zielińskiego. Po zakończeniu trójmiejskiego epizodu w swojej karierze, młody szkoleniowiec rozpoczął samodzielną pracę – najpierw w Lechii Tomaszów Mazowiecki, potem w Wólczance Wólka Pełkińska, by następnie przejąć już Stal, zrobić z nią awans do I ligi i zadziwiać tutaj odważną, bezkompromisową, efektowną grą do przodu. Myśliwiec nie potrafi ustawiać swojego zespołu tak, by ten pokazywał nudną piłkę. Ma za to świetne podejście do piłkarzy, potrafi wytworzyć znakomitą atmosferę, a dzięki temu jego podopieczni z pasją w oczach realizują ofensywny rozmach swojego szefa. 37-latek stawia na taktykę 4-3-3 z maksymalnym wykorzystaniem jej możliwości w fazie ataku. Przed wspomnianym Bąkowskim występuje czwórka obrońców – z tym, że akurat w niedzielę trzeba będzie tę formację przemeblować, przynajmniej na bokach. W derbach Rzeszowa kontuzji doznał bowiem podstawowy prawy defensor Franciszek Polowiec, więc w jego miejsce na murawę wybiegnie Dominik Marczuk. Z kolei na przeciwległej flance na co dzień gra Piotr Głowacki, ale kapitana Stali czeka przymusowa pauza za osiem żółtych kartek – prawdopodobnie zastąpi go Kamil Pajnowski. W środku obrony obejrzymy byłego gracza Arki Pawła Oleksego oraz Łukasza Górę. Jeśli chodzi o ofensywę rzeszowian, to mamy tu do czynienia z dwoma trójkątami. Ten w środku pomocy tworzą Bartłomiej Poczobut, Bartosz WolskiKrzysztof Danielewicz. I tutaj uwaga – na papierze najniżej spośród nich ustawiony jest Poczobut, ale 29-latek jest fałszywą ,,szóstką” – bardzo często podłącza się do ataku, strzelił w tym sezonie już 8 goli i dołożył do nich 3 asysty. Myśliwiec preferuje bardzo dynamiczny model ustawienia, w którym na wzór zachodnioeuropejski teoretyczna ,,szóstka” tak naprawdę jest ,,ósemką” i gra dość wysoko od stoperów. Trzeba mieć to na względzie, bo Poczobut jest jedną z najważniejszych postaci w swoim zespole, a Wolski i Danielewicz operują blisko niego, na małej przestrzeni. Trio atakujących w szeregach ,,żurawi” tworzą Damian Michalik (8 bramek i 10 ostatnich podań w tych rozgrywkach) i Andreja Prokić (8 trafień i 9 asyst w bieżącej kampanii) wspomagający ze skrzydeł wysuniętego napastnika w osobie Patryka Małeckiego lub Ramila Mustafajewa. Miejsce w wyjściowym składzie stracił ostatnio kluczowy wcześniej zawodnik, Dawid Olejarka (5 bramek i 4 ostatnie podania w sezonie), natomiast nadal trzeba mieć to nazwisko z tyłu głowy, bo ofensywny pomocnik wchodzi na końcówki i wciąż jest blisko pierwszej jedenastki. Stal ma najlepszą ofensywę w lidze, strzeliła w tych rozgrywkach aż 52 gole. Do tego świetnie radzi sobie u siebie, gdzie wygrała 9 spotkań i wywalczyła 29 punktów z 43 zdobytych ogółem. To drużyna o ogromnej dynamice, nauczona gry na jeden kontakt i szybkiej wymiany futbolówki, której głównymi atutami są trójkąt w środku polaprzyspieszenie na skrzydłach w ataku. Nie jest jednak pozbawiona deficytów – w defensywie często w jej poczynania wkrada się gapiostwo, a jeśli rywalowi udaje się przebić przez środkowy korytarz boiska na 30. metr od linii końcowej, to ma on otwartą drogę do bramki. W niedzielę Arkowcy powinni jednak koniecznie atakować skrzydłami, bo ekipa Myśliwca będzie poważnie osłabiona brakiem kluczowych piłkarzy na bokach obrony. Niewykorzystanie tak dużych problemów personalnych Stali byłoby pokaźnym grzechem zaniechania.

Arka w drugiej połowie meczu z Puszczą pokazywała w swojej grze dobre momenty, kiedy potrafiła docisnąć przeciwnika, utrzymać ciężar gry w tercji niepołomiczan, zbierać stykowe piłki i uparcie dostarczać futbolówkę przed bramkę. Tyle, że były to tylko chwilowe zrywy, a spotkanie zakończyło się remisem. To bardzo kosztowna strata punktów dla gdynian, bo przez brak zainkasowania pełnej puli przewaga w tabeli wynosi w tym momencie tylko jeden punkt nad Stalą i dwa nad Podbeskidziem, a terminarz zdecydowanie nie jest sprzymierzeńcem podopiecznych Ryszarda Wieczorka. Do końca sezonu Arkowcy zagrają jeszcze ze Stalą, Ruchem, Chojniczanką, ŁKS-em i Niecieczą. Tymczasem rywalami Podbeskidzia będą Górnik Łęczna, Zagłębie Sosnowiec, Wisła, Sandecja i Resovia, a Stali – Arka, Odra, GKS Katowice, GKS Tychy i Skra. Jak wynika z analizy czołowego twitterowego statystyka Piotra Klimka, w tym momencie to rzeszowianie mają największe szanse na 6. lokatę – to 47,8% przy 39,2% Arki i 21,8% bielszczan. Sytuacja jest więc szalenie trudna, ale zwycięstwo w stolicy Podkarpacia stanowiłoby potężny handicap dla żółto-niebieskich i poważnie zmieniło proporcje w takich wyliczeniach. Być może do wyjściowej jedenastki ekipy Wieczorka wróci kontuzjowany ostatnio Martin Dobrotka, ale ta kwestia będzie się ważyć do ostatnich chwil. Szkoleniowiec gdynian musi w niedzielę zadbać, by wahadła zostały dobrze wykorzystane w fazie ataku, bo absencje Polowca i Głowackiego zachęcają do ugodzenia gospodarzy w newralgicznych strefach. Żaden z Arkowców nie pauzuje za kartki, zagrożony karencją pozostaje jedynie Dawid Gojny. Historia potyczek obu zespołów obejmuje tylko pięć meczów, w których żółto-niebiescy dwukrotnie wygrywali, dwukrotnie remisowali i raz przegrali. Tyle, że w Rzeszowie jeszcze ze Stalą nie zwyciężyli – w stolicy Podkarpacia mają na koncie remis i porażkę. Mówimy tu jednak o czasach archaicznych – ostatnia konfrontacja obu drużyn na południu Polski miała miejsce ponad 50 lat temu. Teraz trzeba napisać nową historię i zaliczyć premierowy triumf ze Stalą przy ul. Hetmańskiej. Mimo dalekiej podróży udawało się już na tym stadionie wygrywać z Resovią, więc aspekt trudnego położenia geograficznego i zmęczenia dojazdem nie powinien odgrywać decydującej roli. W niedzielę możemy spodziewać się bardzo otwartej rywalizacji – dojdzie bowiem do bezpośredniej konfrontacji pierwszej i trzeciej najlepszej ofensywy w lidze. Zresztą już jesienna potyczka przyniosła kibicom wiele emocji – w Gdyni skończyło się na remisie 2:2, choć obie drużyny stwarzały sobie jedną sytuację za drugą.

Sytuacja w I lidze zmienia się jak w kalejdoskopie. Dopiero co wydawało się, że sprawę 6. lokaty rozstrzygną między sobą Arka i Podbeskidzie, a tymczasem na głównego faworyta do startu w barażach nieoczekiwanie wyrosła Stal Rzeszów. Żółto-niebiescy muszą błyskawicznie zneutralizować silne strony nowego gracza w tym pojedynku. Niedzielne zawody powinny przypominać rywalizację kowbojów na westernie i nie mamy tu na myśli wyłącznie faktu, że pierwszy gwizdek wybrzmi niemal w samo południe. Oba zespoły czują się znakomicie w strzelaniu, za to mają problemy z unikaniem serii z rewolweru przeciwnika. Przy ul. Hetmańskiej można spodziewać się festiwalu salw. Kto podziurawi rywala bardziej? To nasz, to nasz święty klub, nasz MZKS, MZKS!