W filmie Władysława Pasikowskiego ,,Demony wojny według Goi” (nie chodzi tu o Dawida Gojnego) wojskowy oficer, major Keller, ignoruje wydany przez dowództwo zakaz opuszczania obozu i wraz ze swoim oddziałem rusza na pomoc załodze zestrzelonego śmigłowca. W szeregach żółto-niebieskich potrzebny jest teraz taki major Keller, który weźmie sprawy w swoje ręce i zmobilizuje resztę drużyny do twardej walki wbrew niesprzyjającym okolicznościom. Zwłaszcza, że gdynianie w piątek również staną naprzeciw własnych demonów – zagrają z przeciwnikiem, z którym przegrali cztery ostatnie mecze, a ostatni z nich zawalili w sposób niewiarygodny. Tym razem przełamanie jest niezbędne. Po pierwsze, przewaga nad głogowianami w tabeli wynosi tylko trzy punkty. Po drugie, podopieczni Ryszarda Wieczorka wypadli już poza czołową szóstkę i jeśli nie wezmą się twardo do roboty, uciekną im nawet baraże. Nikt w Gdyni nie wybaczyłby takiej zniewagi. W piątek o 18:00 Arka otwiera 28. kolejkę I ligi wyjazdową konfrontacją z Chrobrym Głogów.

W zeszłym sezonie pomarańczowo-czarni omal nie awansowali niechcący do Ekstraklasy. Dosłownie w ostatnim momencie przed takim krokiem powstrzymał ich gol Jacka Kiełba dla Korony w 119. minucie finału baraży. Po tamtej kampanii w Głogowie nastąpiło spore przemeblowanie zespołu, Ivan Djurdjević poszedł spuszczać Śląsk z Ekstraklasy trenować Śląsk Wrocław, a w jego miejsce przy Wita Stwosza przywitano Marka Gołębiewskiego. Nowy szkoleniowiec miał spokojnie konstruować własny projekt na poczet kolejnych sezonów… Wtem! Boom! Chrobry nagle po rundzie jesiennej znalazł się na 4. miejscu w tabeli i znów wyrósł na poważnego kandydata do awansu. Tyle, że w pierwszej części sezonu tę ekipę ciągnął w dużym stopniu Mateusz Bochnak. Tymczasem autor 8 goli i 4 asyst w trakcie ligowej jesieni zdecydował się zimą skorzystać z oferty Cracovii i spróbować swoich sił w Ekstraklasie. Wyrwa po prawoskrzydłowym okazała się nie do zapełnienia. Na wiosnę podopieczni Gołębiewskiego wygrali tylko raz – 19 lutego rozprawili się z bardzo słabą Chojniczanką 3:1. Od tamtego czasu minęło już 61 dni, a głogowianie nie potrafili sięgnąć po pełną pulę w siedmiu kolejnych spotkaniach. Ta drużyna znajduje się w ciężkim kryzysie, choć akurat w ostatniej kolejce dała symptomy powodów do optymizmu, bo jej gra w zremisowanym 1:1 wyjazdowym starciu z Resovią momentami rokowała na odblokowanie. Matematyka jest jednak bezlitosna – pomarańczowo-czarni spadli już na 9. lokatę w tabeli, a do strefy barażowej tracą 4 punkty. Sporo? Na pierwszy rzut oka tak, ale w przypadku zwycięstwa w piątek nad Arką i bardzo prawdopodobnej porażki Podbeskidzia z ŁKS-em w Łodzi, ten dystans zostałby zniwelowany do zaledwie jednego oczka i rozmowa wyglądałaby już zupełnie inaczej. Przy Wita Stwosza wciąż wierzą więc w baraże, a Marek Gołębiewski zachowuje spokojną głowę, dostrzega pozytywy w funkcjonowaniu jego zespołu i otwarcie mówi, że celem jego zespołu w rywalizacji z żółto-niebieskimi będą trzy punkty. 42-letni trener jest szkoleniowcem, który dużą uwagę przywiązuje do dyscypliny taktycznej. Jego zawodnicy biegają mądrze, umiejętnie współpracują między formacjami, korzystają z wypracowanych schematów, często zmieniają się pozycjami – choćby na bokach boiska. Chrobry najczęściej występuje w ustawieniu 4-2-3-1, w którym sercem drużyny jest dwójka defensywnych pomocników: Jaka KolencPatryk Mucha. Słoweniec stanowi najważniejsze ogniwo ekipy z Dolnego Śląska. Strzelają i asystują inni, ale to właśnie od formy 29-latka w dużej mierze zależy dyspozycja całej drużyny – kiedy Kolenc trzyma rytm, odbiera piłki i zapoczątkowuje ataki głogowian, jego koledzy potrafią pokazać sporo pod bramką przeciwnika, natomiast kiedy ,,szóstka” Chrobrego ma gorszy dzień, rywal wjeżdża na połowę pomarańczowo-czarnych jak w masło. Nieco wyżej Gołębiewski ustawi w piątek autora 7 goli i 2 asyst w tym sezonie Mateusza Machaja, który wrócił do zdrowia po urazie i od razu zabrał się za dyrygowanie głogowską ofensywą. Na skrzydłach, wobec pauzy Dawida Hanca za czerwoną kartkę, miejsca zajmą prawdopodobnie Jakub Górski (ewentualnie Mateusz Ozimek) i Miłosz Jóźwiak, a w roli najwyżej ustawionego piłkarza Chrobrego wystąpi Sebastian Steblecki, który zdobył już w tej kampanii 6 bramek i dołożył do nich 3 ostatnie podania. Na środku obrony gospodarzy zabraknie kontuzjowanego Mavroudisa Bougaidisa, więc w tym rejonie możemy spodziewać się 18-letniego Alberta ZarównegoMichała Michalca (choć ten ostatnio usiadł na ławce rezerwowych, a w centrum defensywy pojawił się Robert Mandrysz). Na bokach tylnej formacji powinni wybiec Jakub KuzdraSebastian Górski lub Artur Bogusz. Dostępu do bramki strzec będzie Damian Węglarz, który potrafił w ostatnich kolejkach wykazać się spektakularnymi paradami. Jak widać, niewiadomych w składzie Chrobrego jest sporo, Marek Gołębiewski lubi rotację. Nie można wykluczyć też miejsca na szpicy dla byłego gracza Arki Rafała Wolsztyńskiego (5 goli i 5 asyst w tym sezonie), przez co Steblecki cofnąłby się na wysokość Machaja i pełnił rolę fałszywego skrzydłowego, a pozycję w wyjściowej jedenastce straciłby któryś z nominalnych bocznych pomocników. Z ławki w ekipie gospodarzy piątkowego pojedynku często wchodzi Kamil Wojtyra. Były król strzelców II ligi ukąsił w tych rozgrywkach już pięciokrotnie, więc na niego także trzeba zwrócić uwagę. O czym jeszcze muszą pamiętać Arkowcy? Dobrze byłoby odciąć Chrobremu skrzydła, nakleić plaster na Stebleckiego, który mając wolną przestrzeń, potrafi zrobić z piłką bardzo dużo, a ponadto unikać stałych fragmentów gry pod własną bramką – po pierwsze dlatego, że żółto-niebiescy wiosną bardzo źle bronią w takich sytuacjach, a po drugie dlatego, że Machaj ma dobrze ułożoną nogę i może skrzywdzić przeciwnika. Podopieczni Gołębiewskiego lepiej punktują na wyjazdach niż na własnym terenie. Jednak to, co w analizie tego przeciwnika rzuca się w oczy najwyraźniej, to tragiczna defensywa. Chrobry ma najgorszą obronę w lidze – stracił w tej kampanii aż 46 goli w 27 meczach! Na ten wynik w dużej mierze złożyły się łomoty 0:6 od Podbeskidzia, 2:5 od ŁKS-u czy 1:4 od Wisły. Mówimy tu naprawdę o formacji dziurawej jak ser szwajcarski.

7 sierpnia 2021 r., Arka przegrywa z Chrobrym na własnym boisku 0:2 w 2. kolejce I ligi.

27 listopada 2021 r., Arka przegrywa z Chrobrym na wyjeździe 0:1 w 19. kolejce I ligi.

26 maja 2022 r., Arka przegrywa z Chrobrym na swoim terenie 0:2 w półfinale baraży o Ekstraklasę.

16 września 2022 r., Arka przegrywa z Chrobrym u siebie 3:4 (mimo prowadzenia 3:1) w 11. kolejce I ligi.

Ta seria porażek z głogowianami jest kompletnie niewytłumaczalna. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, jak ten sam proces może powtarzać się tyle razy – zwłaszcza, że w większości tych spotkań to żółto-niebiescy posiadali inicjatywę, a pomarańczowo-czarni po prostu zabójczo kontrowali. Teraz ten instynkt snajperów (jak w przypadku oddziału majora Kellera) jest niezbędny, jeśli chodzi o postawę gdynian w piątkowy wieczór. Arka jest w posiadaniu superstrzelca Karola Czubaka, ale niedzielny mecz ze Skrą unaocznił, że jeśli 23-latek nie otrzyma wsparcia od swoich kolegów z pomocy, to sam nie jest w stanie rozstrzygnąć losów rywalizacji. Konfrontacja z częstochowianami w debiucie Ryszarda Wieczorka wyglądała beznadziejnie, nie rokowała żadnych nadziei na pozytywną końcówkę sezonu. My teraz mimo wszystko postaramy się je obudzić – nowy szkoleniowiec żółto-niebieskich po przybyciu do Trójmiasta zafundował swoim podopiecznym intensywne treningi, które mogły spowodować, że w niedzielę Arkowcy mieli ciężkie nogi, ale też istnieje prawdopodobieństwo, że zaprocentują one w decydującej fazie sezonu, a więc w barażach o Ekstraklasę. Tyle, że do tych baraży najpierw trzeba się załapać. Zawodnicy Wieczorka spadli na 7. lokatę w tabeli, tracą punkt do Podbeskidzia i aż sześć do piątej Puszczy, mając jednocześnie trzy oczka zapasu nad Chrobrym i Stalą Rzeszów. Jeżeli nie przegrają w Głogowie, ostatnie kolejki zapowiadają się więc na korespondencyjną walkę Arki z bielszczanami o ostatnie miejsce premiowane barażami (kiedyś napiszemy zapowiedź wierszem). Najpierw trzeba jednak zwyciężyć przy Wita Stwosza. Wspomniana wyżej passa triumfów głogowian sprawiła, że historia spotkań przemawia na ich korzyść – wygrywali ośmiokrotnie przy siedmiu zwycięstwach Arki. Jeżeli kibice nad morzem mają pasjonować się końcówką sezonu w sposób elektryzujący, konieczne jest wyrównanie rachunków w bezpośredniej rywalizacji obu zespołów. Do składu żółto-niebieskich po pauzie za kartki wrócą Martin Dobrotka i Kacper Skóra. Ten drugi w sposób naturalny zastąpi na prawym wahadle Mateusza Stępnia, który nie znajdzie się w kadrze meczowej ze względu na zawieszenie za cztery ,,żółtka”. Z kolei doświadczony Słowak prawdopodobnie pojawi się od pierwszej minuty wśród trzech środkowych obrońców. Partnerować mu będą Ołeksandr Azacki i Michał Marcjanik lub były piłkarz Chrobrego Przemysław Stolc. Arkowcy muszą w piątek zaprezentować dużo wyższy poziom intensywności, przyspieszenia z piłką przy nodze i kreatywności w budowaniu akcji, aniżeli miało to miejsce w niedzielę. Bez tych walorów trudno będzie cokolwiek ugrać.

Rywalizacja przy Wita Stwosza w Głogowie będzie stanowiła bezpośrednią szansę dla żółto-niebieskich, by przegonić własne demony. To bardzo ważny mecz również z psychologicznego punktu widzenia – zespół znajduje się w dołku mentalnym, a trzy punkty wywalczone na terenie przeciwnika, z którym ostatnio wybitnie Arkowcom nie szło, w dużym stopniu podbudowałyby całą drużynę i dały zastrzyk pozytywnej energii na końcówkę sezonu. Największe zwycięstwa w życiu odnosimy właśnie wtedy, kiedy przełamujemy swoje słabości, lęki, bóle z przeszłości. Oby piłkarze Ryszarda Wieczorka także zdołali zakończyć serię pięciu spotkań bez zwycięstwa, sięgnąć po pełną pulę i wziąć rozpęd na finisz ligowego grania. Kocham tylko Areczkę i jej oddam serce swe!