Runda jesienna w I lidze kończy się w tym roku wyjątkowo prędko. Zamiast haratania w gałę niemal do Bożego Narodzenia, z uwagi na katarskie mistrzostwa świata rywalizacja na zapleczu Ekstraklasy zostanie zamknięta już krótko po Dniu Niepodległości. Polski, nie Kataru. Ryszard Tarasiewicz mówił przed sezonem, że dla kwestii awansu kluczowa będzie właśnie ligowa jesień. I właśnie dlatego tak ważne jest, by wycisnąć z tej rundy tyle, ile tylko się da. Do końca grania w 2022 roku zostały dwa mecze. Oba na niewygodnym terenie Stadionu Miejskiego w Gdyni. Wszystkie zespoły w pierwszoligowej stawce, jak przystało na końcówkę rundy, są już mocno zdziesiątkowane i doświadczone cotygodniowymi bojami. Na potyczkę 17. kolejki goście przyjadą osłabieni brakiem wykartkowanych trzech ważnych zawodników, z kolei żółto-niebieskich wciąż trapią urazy i przesilenia. Kto w tej batalii wykaże większą wytrzymałość? W niedzielę o 12:40 Arka podejmuje KS Nieciecza.

Popularnym ,,słoniom” nie udało się w poprzednim sezonie zadomowić w Ekstraklasie i po zaledwie roku obecności w elicie, znów przyszło im rywalizować na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. W zaistniałej sytuacji cel w gminie Żabno musiał być jeden – błyskawiczny powrót na szczyt. Pierwszoligowi eksperci, przyzwyczajeni do silnej pozycji Niecieczy w stawce zaplecza Ekstraklasy, automatycznie typowali pomarańczowo-niebiesko-białych do czołówki tabeli. Jednym z argumentów przemawiających za ,,słoniami” był też fakt, że na stanowisku ich trenera po spadku pozostał Radoslav Latal, a więc szkoleniowiec uznanej marki, który – o ile otrzyma odpowiednią dawkę spokoju, czasu i niezależności – potrafi poukładać drużynę bardzo skutecznie pod kątem taktycznym, a potem stopniowo zwiększać intensywność motoryczną. Ponadto udało się utrzymać trzon zespołu rywalizującego w minionej kampanii w Ekstraklasie. Wymieniono natomiast boki obrony, na których pojawili się Słowak Andrej Kadlec i wypożyczony z Wisły Płock 19-letni Marcel Błachewicz (który zresztą ma papiery na bardzo dobrego zawodnika). Do wyjściowego składu wskoczył jeszcze Słoweniec Rajko Rep na pozycję rozgrywającego, ale w pozostałych sektorach boiska piłkarze z Niecieczy mogli od początku rozgrywek grać na pamięć. Tym bardziej szokująca jest więc ich postawa w lidze. Pomarańczowo-niebiesko-biali wygrali tylko pięć z szesnastu meczów, z czego zresztą cztery u siebie. Tylko jedno zwycięstwo w delegacji (z tragicznie słabą w tej kampanii Skrą Częstochowa), seria ośmiu spotkań bez zwycięstwa (przerwana dopiero przed tygodniem w starciu z Resovią) – tak nie gra zespół walczący o awans do Ekstraklasy. Te wszystkie problemy rzutują na tabelę – w niej Nieciecza znajduje się dopiero na 8. lokacie, choć gdyby nie fakt, że walka o promocję do elity przypomina w tym sezonie prawdziwy wyścig ślimaków, to pewnie w tym momencie mówilibyśmy o jeszcze niższej pozycji. Podopieczni Latala zmagają się z całą masą przeciwności. Ich zmorą są niewytłumaczalne błędy indywidualne obrońców pod własną bramką, ale trzeba też powiedzieć, że ,,słonie” cierpią na spory kłopot z konstruowaniem akcji ofensywnych. Brakuje im kreatywności, dynamiki, a schematy są skostniałe. To, co miało być ich atutem – zgranie i zrozumienie mechanizmów wewnątrz drużyny – stało się przekleństwem, bo niecieczanie grają na pamięć wciąż to samo, nie bacząc na okoliczności, w których zmieniła się liga ich codziennego grania, a rywale dawno przeczytali, że na ekipę z gminy Żabno trzeba naciskać pressingiem, zostawiać im mało miejsca, zacieśniać przestrzenie między formacjami, zagęszczać środek pola, wchodzić w grę kontaktową i uważać na stałe fragmenty gry. Nieciecza czuje się bardzo dobrze w sytuacji otwartego pola do gry, posiadania wolnych rejonów murawy i czasu na rozegranie – wtedy zawodnicy Latala potrafią coś ulepić. Kiedy natomiast nie zostawia się im przestrzeni, zaczyna im iść jak po grudzie. Tydzień temu skorzystali z bardzo złego ustawienia swojego rywala i nareszcie się przełamali, wygrywając z Resovią 3:0, jednakże okupili tę wiktorię wykrwawieniem i stratami w ludziach. W Gdyni za kartki pauzować będą Andrej Kadlec, Tomas Poznar i Daniel Pietraszkiewicz, a dwóch pierwszych to gracze pierwszego wyboru czeskiego szkoleniowca. Rodak trenera, 34-letni Poznar, jest zarazem najlepszym strzelcem drużyny z 7 golami i najlepszym asystentem z 3 ostatnimi podaniami. Latal przed tygodniem zmienił strategię swojej ekipy – z 4-2-3-1 przeszedł na klasyczne 4-4-2. Przyniosło mu to zamierzoną korzyść, więc być może będzie kontynuował swój pomysł, aczkolwiek akurat w niedzielę brak Poznara może wymusić grę z jednym napastnikiem, którym będzie Muris Mesanović. Jeżeli czeski trener zdecyduje się mimo wszystko znaleźć mu kompana, to poszuka go albo w Kacprze Karasku, albo w Rajko Repie. Natomiast przy pozostawieniu Bośniaka w samotności na szpicy (swoją drogą, ,,Samotność na szpicy” mogłaby stanowić kapitalny tytuł biografii) Słoweniec wystąpi na pozycji numer dziesięć, a po jego bokach miejsca zajmą Adam RadwańskiArtem Poljarus. Wątpliwości nie ma co do duetu defensywnych pomocników – utworzą go Ukrainiec Andrij Dombrowski i wychowanek Arki Maciej Ambrosiewicz. Pod nieobecność Kadleca prawym obrońcą będzie Nemanja Tekijaski, na przeciwległej flance obejrzymy Marcela Błachewicza, a centrum defensywy obstawią Artem PutiwcewWiktor Biedrzycki. Dostępu do bramki strzec będzie Tomasz Loska. Oprócz przekazanych wyżej wskazówek dotyczących trzymania pozycji i zagęszczania gry pressingiem, przestrzegamy Arkowców jeszcze przed jednym – trzeba uważać na stałe fragmenty gry, bo mierzący 192 cm Biedrzycki strzelił już w tym sezonie trzy gole, a i rosły na 188 cm Putiwcew do hobbitów nie należy. W kadrze Niecieczy oprócz Ambrosiewicza znajduje się jeszcze jeden wychowanek Arki, 22-letni Jakub Pek, ale akurat defensywny pomocnik ma problem z załapaniem się do składu.

Niecieczanie muszą martwić się brakiem trzech wykartkowanych zawodników, ale jeśli chodzi o ich sytuację zdrowotną, to Latal nie ma powodów do niepokojów. Po przeciwnej stronie barykady stoi Ryszard Tarasiewicz. Arka w niedzielę będzie musiała sobie poradzić bez pauzującego za kartki Omrana Haydary’ego, a z urazami i chorobami mierzyli się w ostatnim czasie Christian Aleman, Sebastian Milewski, Karol Czubak, Bartosz Rymaniak i Mateusz Żebrowski. Nie wiadomo, ilu z nich będzie do dyspozycji szkoleniowca w przedostatnim meczu rundy. Krótka ławka i brak szerokiej kadry były głównymi przyczynami porażki w Łodzi, która zatrzymała rozpędzającą się w minionych tygodniach lokomotywę. Teraz trzeba się zmobilizować, by w najbliższe dwa weekendy wycisnąć z ligowej jesieni tyle, ile tylko się da. I popracować nad bilansem spotkań rozgrywanych w Gdyni – co prawda w poprzednim podejściu do potyczek na własnym boisku udało się ograć Chojniczankę 2:1, ale statystyka dwóch zwycięstw w siedmiu starciach w dalszym ciągu wymaga podreperowania. Przed Arkowcami doskonała okazja do wyśrubowania korzystniejszych liczb przed bardzo długą przerwą zimową, bo przy Olimpijskiej stoczą zarówno bój z Niecieczą, jak i batalię z Podbeskidziem. Tyle, że droga do takiego scenariusza wiedzie przez narzucenie wysokiej intensywności i użycie ogromnej dynamiki gry opartej na ciągłej ruchliwości. Jeżeli sytuacja zdrowotna wewnątrz zespołu poprawi się w najbliższych dniach, to gdynianie będą dysponować wszelkimi narzędziami ku szczęśliwemu finiszowi piłkarskiej jesieni. Na pojedynek ze ,,słoniami” do składu żółto-niebieskich wróci Michał Marcjanik. Zagrożeni pauzą za kartki pozostają Aleman, Czubak i Milewski, ale o żadnym kunktatorstwie nie może być w tym momencie mowy. Historia spotkań obu zespołów jest bardzo niekorzystna dla Arki, bo ów bilans wynosi ze strony gdynian 3 zwycięstwa, 3 remisy i aż 9 porażek. W niedzielę trzeba rozpocząć progres tej statystyki. Na kolejkę przed końcem pierwszoligowego grania podopieczni Ryszarda Tarasiewicza znajdują się na 4. pozycji w tabeli ze stratą sześciu oczek do Puszczy, czterech do ŁKS-u i trzech do Ruchu. Muszą zrobić wszystko, co w ich mocy, by przed zimą wyprzedzić choćby ,,Niebieskich”.

Podczas oglądania zmagań ligowych w rundzie jesiennej i analizowania braków w grze podopiecznych Radoslava Latala na przestrzeni ostatnich tygodni aż chciało się życzyć Arce jak najszybszej konfrontacji z zespołem, który przeżywał swoje problemy, a jego dyspozycja okrutnie falowała. Natomiast co się odwlecze, to Nie(u)ciecze. Żółto-niebiescy mierzą się ze ,,słoniami” w ostatnim meczu nominalnej rundy jesiennej. Starciem z pomarańczowo-niebiesko-białymi zakończą też cały sezon. Chciałoby się przewidywać, że po tym pojedynku na początku czerwca w Gdyni będzie można powtarzać powiedzenie ,,co się odwlecze, to nie uciecze” również w kwestii awansu do Ekstraklasy. By tak się jednak stało, trzeba ciężko harować tydzień po tygodniu. To samo prawidło dotyczy obowiązków kibica. Zapraszamy do kupowania biletów na niedzielny pojedynek i głośnego dopingu dla zawodników Tarasiewicza. Razem wyciągnijmy te trzy punkty. To nasz, to nasz święty klub, nasz MZKS, MZKS!